w pierwotnym terminie (5 kwietnia, 17:00) odwołany z powodu zagrożenia epidemicznego
RELACJA Z FP JUW-e:
Horror z "happy-endem"
W niedzielne popołudnie przy wiosennej pogodzie drużyny JUW-e i LKS Gardawice stworzyły niesamowite widowisko pełne emocji, dramaturgii na szczęście z pozytywnym dla nas "happy endem" po którym zdobyliśmy 3 punkty zwyciężając 2-1. Bramki dla JUWe zdobyli Krzczuk w 3 minucie i Hornik w 78 minucie. Gola drużyna z Gardawic zdobyła w 26 minucie.
Mecz zaczęliśmy bardzo dobrze i w 3 minucie Krzczuk po rzucie rożnym egzekwowanym przez Augustyniaka, głową strzałem w długi róg bramki daje nam prowadzenie. W 3 minucie po kolejnym rzucie rożnym piłka mija minimalnie słupek bramki gości. W 5 minucie za dyskusje z sędzią mamy rzut wolny pośredni na wysokości 20 metra. Po krótkim rozegraniu piłki strzał Augustyniaka zostaje zablokowany przez ofiarnie grających gości. I od tego momentu na boisku zaczęła się walka o każdy metr boiska. Żadna ze stron nie była w stanie wykonać akcji zakończonej strzałem z dobrej bramkowej pozycji. Goście stosujący taktykę zagrywania szybkiej długiej piłki do napastników czekali na swoje okazje. Taka przydarzyła się w 26 minucie i po kilku podaniach napastnik gości uderza na bramkę z 20 metra i piłka obok wyciągniętego Kwiatkowskiego wpada do bramki i mamy remis 1-1. Do przerwy żadna ze stron już nie stworzyła sytuacji bramkowej. Po przerwie walka trwa na całego jednak sytuacji bramkowych jest jak na lekarstwo. Dopiero w 56 minucie Puto staje przed szansą lecz jego strzał z 14 metra przelatuje nad poprzeczką. W odpowiedzi strzał gości z 20 metra pewnie wyłapuje Kwiatkowski. W 75 minucie po szybkiej kontrze do sytuacji sam na sam rusza Augustyniak, jednak rozpaczliwą interwencją obrońca gości blikuje w ostatnim momencie strzał. W końcu w 78 minucie obejmujemy prowadzenie. Hornik przejmuje piłkę w środku pola wymienia 2 podania z Frąckowiakiem i wbiegając z piłką pole karne oddaje płaski strzał w długi róg obok bramkarza. W 88 minucie powinniśmy zamknąć mecz a dokładnie grający trener Frąckowiak. Dostaje on idealne podanie od Augustyniaka w pole karne, obraca się z piłką i na wysokości 5 metra staje oko w oko z bramkarzem jednak minimalnie strzela nad poprzeczką. Porzekadło piłkarskie mówi że niewykorzystane sytuacje się lubią mścić i tak też było w tym przypadku. W doliczonym czasie gry w 92 minucie sędzia odgwizduje rzut karny dla Gardawic. Pomimo protestów naszych zawodników i konsultacji sędziowskich decyzja zostaje podtrzymana i goście wykonują ten stały fragment gry. Strzał pomocnika gości jednak ląduje na słupku i piłka wychodzi w pole. Piłkę przejmuje Augustyniak zagrywa z linii bocznej do Jakubczyka, który jednak z 7 metra strzela nad bramka. Na szczęście sędzia w końcu odgwizduje zakończenie meczu i po ciężkim, pełnym walki meczu możemy odetchnąć z ulgą i dopisać sobie 3 punkty za wygraną.
Zawodnikiem meczu uznano Hornika, zdobywcę zwycięskiego gola.
Minutowy przebieg meczu:
3" - gol dla JUWe po strzale Krzczuka (asysta Augustyniak)
26" - gol dla Gardawic (Sidor)
27" - żółtą kartką ukarany Krzczuk
65" -żółtą kartką ukarany Nyga
73" - żółtą kartką ukarany Jakubczyk
78" - gol dla JUWe po strzale Hornika (asysta Frąckowiak)
92" - żółtą kartką ukarany Frackowiak
92" - rzut karny niewykorzystany przez Gardawice
94" - koniec meczu.
RELACJA ZE STRONY LKS-u GARDAWICE:
W meczu pierwszej drużyny LKSu, która zagrała swój mecz w tychach z tamtejszym JUWe Jaroszowice zakończył się zwycięstwem gospodarzy 2:1. Prowadzenie objeli na początku meczu piłkarze JUWe, następnie gola zdobyli piłkarze z Gardawic, jednak to nie wystarczyło bo ostatnie słowo należało do tyszan, którzy wyszli na prowadzenie 2:1. Wynik do końca spotkania już się nie zmienił, choć warto zauważyć że w końcówce spotkania jeden z piłkarzy drużyny przyjezdnej nie wykorzystał rzutu karnego. Mimo porażki można zauważyć wyraźną poprawę w grze pierwszej drużyny. Jak powiedział trener Szołtysek: "Był to jeden z naszych najlepszych meczów. Zaangażowanie i wola walki niestety nie wystarczyła. Zdecydowanie w ostatnich spotkaniach brakuje nam szczęścia." Nam jako kibicom nie pozostaje nic innego jak trzymać kciuki za LKS w następnych spotkaniach.